Tuesday, January 17, 2012

do not like

Nie lubię dni takich jak ten kiedy siedzę w domu i nic nie robię, a właściwie to nie robię nic pożytecznego. Podsumowując dzisiejszy dzień to do pożytecznych rzeczy mogę zaliczyć jedynie ugotowanie sobie obiadu i zdążenie na kurs prawa jazdy tudzież niezaśnięcie na nim. Nie powinnam pisać słów, których znaczenia nie znam... I don't give a damn.
Wczoraj napisałam list, musze go wysłać do Meksyku, w prawdzie powinnam to zrobić 3 miesiące temu, ale dobre wytłumaczenie  nie jest złe. Muszę napisać jeszcze jeden i wysłać do New York'u, to jutro.
W niedziele napadły mnie małe kaprysiki, więc zamówiłam sobie dwie torebki, które mam nadzieję lada chwila będę miała w domu. Tyle z moich dotychczasowych ferii.
Nie wiem co zrobić sobie jutro na obiad, mam ochotę na coś egzotycznego, w ogóle pojechałabym gdzieś za granice, gdzie jest ciepło i nie pada, gdzie mogłabym się poopalać i w ogóle i dokładnie. No.
 w niedzielę ponad godzinę siedziałam i szukałam tej piosenki u mnie na timeline facebooka, dodałam go w 2010... chyba dobrze, że zrobili timeline

No comments:

Post a Comment